á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Kilka słów w kwestii oprawy graficznej. Do samej okładki nie mam specjalnych zastrzeżeń, choć lepiej prezentowałaby się, gdyby była twarda. W środku znajdziemy mnóstwo zdjęć okraszających tekst, wszystkie są w bardzo dobrej jakości. Zwracam na to uwagę, ponieważ zauważyłam dziwny „trend”, że w niektórych książkach nie dopilnowano procesu tworzenia. Wtedy możemy natknąć się na „spikselowane” obrazki, psujący cały efekt. Świetnie, iż w publikacji Redferna tego uniknięto. Natomiast przydałaby się trochę większa czcionka, dla starszych czytelników, aby nie męczyć wzroku długą lekturą. Jednocześnie rozumiem, wówczas egzemplarz stałby się naprawdę gruby, nawet nieporęczny. Już teraz swoje waży!
Pozycja składa się z trzech dużych rozdziałów: „Starożytne wizyty obcych”, „Teorie spiskowe” i „Nowy ład światowy”. Podrozdziałów wypisać nie będę, gdyż jest ich całe mnóstwo. Aż się zdziwiłam z ilości. Autor porusza wiele wątków, głównie tych popularnych, lecz zdarzyło się też kilka niespodzianek, zwłaszcza w temacie UFO, których zazwyczaj średnio mnie zajmował. Jednak Redfern potrafi zaciekawić swoim stylem, dość prostym, zrozumiałym, aczkolwiek wypełnionym po brzegi pasją. W końcu stworzył już około trzydziestu książek, a trzeba przyznać, taka liczba robi wrażenie.
Wracając na moment do wspomnianego wyżej „Faktora X”. Dowiedziałam się, że Nick Redfern pisywał do tego magazynu, co wyjaśniło mi zastanawiające podobieństwo. Tym samym straciłam odrobinę obiektywizmu. Nad lekturą spędziłam parę interesujących dni, wciągnęła mnie, pomogła odświeżyć informacje. A trochę ją zaniedbałam z biegiem lat, toteż przyjemnie było odkurzyć dawne hobby. Natknęłam się na opinie, jakoby autor narzucał swe zdanie, ślepo wierząc w mało racjonalne rzeczy, tuszując dowody na własną głupotę. Dosłownie. Ja odnoszę inne wrażenie. To po prostu ogromna część jego życia, choć nie zawsze się z nim zgadzam, owszem, ale ani razu nie odczułam wpychania mi na siłę jakichś poglądów.
„Tajemna historia świata” jest pozycją idealną przede wszystkim dla osób, które lubią tego typu klimaty. Nie ryzykowałabym nawracania sceptyków, bo uważam, że mamy prawo do swoich opinii. Jeśli wśród Waszych bliskich są ludzie dzielący z Wami pasję, to wówczas spokojnie możecie im polecić tę publikację, a następnie wymienić spostrzeżeniami. Ja egzemplarz właśnie pożyczyłam tacie, czyta ciągle rzucając w moją stronę komentarze na temat danego wątku, więc ma teoria o dyskusji się sprawdza — teoria wcale nie spiskowa!